Dziękuję wszystkim za podpowiedzi, decyzja jeszcze nie zapadła

Wczoraj z kolegą pojechaliśmy obejrzeć Korando 2.0 w benzynie z ogłoszenia. Właściciel w ramach prezentacji "przewiózł" nas po ściernisku (czyli takim polu na którym rosło zboże). Teren był idealnie równy, ziemia twarda, równa i lekko mokra (padał deszczyk). Przejechaliśmy parę metrów, kierowca zatrzymał auto i chciał pokazać jak poradzi sobie z ruszeniem z miejsca. Niestety start nie udał się. Auto stanęło w miejscu, koła kręciły się i nic... Próbowaliśmy z kolegą pchać ale bez skutku. Auto nawet nie drgnęło! Kółka wyryły dołek o głębokości kilku centymetrów i właściciel postanowił pójść po ciągnik.
Zasiadłem za kierownicą a on mnie podciągnął ze dwa metry (Zetor nawet nie odczuł że coś ciągnie). Z pola wyjechałem bez dalszej asekuracji, ale wybierałem trasę po ściętej słomie (lepiej się jechało). Jazda była bardzo niepewna, podejrzewam że na tym polu poradziłbym sobie nawet moim fiatem stilo. Bałem się zatrzymać z obawy przed ponownym problemem z ruszeniem.
Wysiadłem z auta i na pewien czas odechciało mi się auta terenowego. Fakt faktem że opony w aucie były w kiepskim stanie, no ale jednak teren był mocno ubity i równy. Nawet nie wybrudziłem sobie pantofli!!! Mogliśmy nakręcić filmik z całej aukcji, ale czułem się zażenowany całą tą sytuacją i tym jak głupio musiał poczuć się właściciel pojazdu...
Napędy sprawne 4x4 czyli 4H oraz 4x4 z redukcją, czyli 4L. Działał jeszcze przełącznik fabryczny przedniego napędu, nie trzeba było ręcznie zapinać sprzęgiełek. Auto ciężkie, przydała by się blokada a tu jej nie było. Czy istniało Korando z silnikiem benzynowym 2.0 lub 2.3 gdzie na wyposażeniu byłaby blokada?