Integrale - super - ale jeszcze fajniejsza była Stratos HF z silnikiem Ferrari V6 - prawdziwy wariat , który nawet dziś wielu innym dałaby popalić. Fantastycznie wyważony samochód. Synalkowi Jaroszewiczowi zakupili trzy takie do zabawy w rajdowca. Wszystkie rozwalił - jedną w Hiszpanii a dwie w Polsce. Pamiętam , z tego złomu zrobili mu Poloneza z silnikiem ustawionym centralnie wziętym właśnie ze Stratos i dołożyli jeszcze wydajniejszą turbo. Auto miało ze 300KM ale ten pacan nigdy nim nie dojechał do końca jak należy. Kończył rajd z przekręconym silnikiem albo totalnie rozprutym autem - zazwyczaj. A OBR robił mu następny.
Na szczęście to auto trafiło później w ręce Bublewicza a ten wiedział co z nim robić. Szalone lata siedemdziesiąte . Przed Stratos królowała na rajdach Fulvia - a Sobiesław Zasada " szalał" na odcinkach specjalnych 30 KM Puchem na bazie FIATA 500
i zdobył na nim nawet mistrzostwo Europy - rozbijając stado Mini Cooperów, Renault 8, następnie 10tek Gordini i Fordów Escortów Rally - pomyśleć ! To były czasy ! A ja jako kilkuletni szczeniak z wypiekami na twarzy słuchałem relacji z rajdów samochodowych.
W rajdach startował nawet krowiasty Merc SL konkurując z Renault Alpine A110, który ważył tylko 550 kg i miał silnik poj. 1500 ccm od Lotusa Europa w wersjach do 170 KM ( piękne auto, nawet dziś zachwycałoby ludzi na ulicy)
W tamtych czasach auto, które miało 200 KM uważano za nieziemskiego potwora a, w to, że mogłoby mieć silnik o mocy 1500 KM nikt by nie uwierzył .