Jak to będzie czytał ktoś z SsangYong Polska, to dodam:
W mojej rodzinie jestem jedynym dziwakiem jeżdzącym terenowymi autami, i lubiacym taplać się w błocie. Jako pierwszy zainteresowałem się samochodami SSY, oczywiście z powodu Musso, i im więcej czytałem nt. ideii/budowy samochodu bardziej się nastawiałem na tak.
W końcu pojawiła się okazja nabycia nosorożca, i dzięki moim wcześniejszym opowieścią i po kontakcie z wyrobem SSY mój tata zainteresował się Kyronem dla siebie. Do czasu kupna musso namawiałem staruszka, i podsycałem w nim tą iskierkę, ale po zderzeniu się z rzeczywistością serwisową i części do SSY, już nie jestem taki pewny czy namawiać ojca.
No i tu wniosek dla marketingowców powinien się nasunąć taki: zadbajcie nawet o tych co kupują starocie waszej marki, bo może kiedy uzbierają więcej środków finansowych kupią nowy samochód właśnie wasz, a może dzięki nim, jakiś członek rodziny, czy znajomy to zrobi.
Myślcie co robicie, i dzięki komu zarabiacie ( żyjecie nie tylko z klijentów salonów, bo ci przyjdą kupią partię aut, ale jak będą mieli problemu to przeklinając i bluzgając na markę sprzedadzę za grosze to sztuki, ale następnych kupców w salonach nie będzie)
Dbajcie o tych co mają wasze auta, a sprzedaż nowych sama będzie się rozwijać
Taka darmowa rada od niemarketingowca
