W katalogach części zamiennych nie występował i po byle info trzeba było lecieć do serwisu. Dwa to tak, jak w to w Rexie II dużo droższe naprawy bo więcej zespołów zintegrowanych - a tego nie lubię. Trzy , łamany tylny most więc droższa obsługa i więcej przegubów do rozwałki. No i jego podstawowa wada - paliwożerność.
Do 100 km/h palił podobnie, jak wszystkie Rexy ale jak mu docisnąłeś to wir się w zbiorniku robił. Niegdyś u Niemiaszków pojechałem na maxa żeby sprawdzić no i wyszło średnio 15 literków na 100. Fakt, pakowałem do 220 miejscami równo z osobówkami - kiepska sprawa ze spalaniem , bo po mieście też sobie nie żałował i czasem 15 to było mało. Tym co teraz kupiłem też jechałem przez Niemcy i czasami na maxa a spalił nie więcej niż 9 litrów - spora różnica. A przy normalnej jeździe wcale nie czuje się różnicy pomiędzy XDi a RDD choć ten ma 162 a tamten miał 220 KM. Przy dużych prędkościach fakt tamten był lepszy, lepiej przyspieszał i jakby lepiej się prowadził na niezależnym zawieszeniu - ale po kiego to w Polsce ? Tu i tak pogonić nie można.
Jak jeienią szukałem Rexa to znalazłem też drugiego RDD we Włoszech w jeszcze bogatszej opcji niż był mój. Auto mało jeżdżone ale wysoko cenił - na 40 tyś Euro. Przez chwilę mnie korcił ale żona się postawiła - i miała rację. Chałupa jest ważniejsza a w ogóle to, po co tyle pchać w auto - które i tak się popsuje

W sumie RDD to tylko kłopoty i jestem bardzo zadowolony , że mam teraz normalnego XDi - TOD w pierwszej wersji bez wygłupów technicznych - bo, to są samochody do jazdy dla normalnych ludzi. Dokładnie go sprawdziłem - auto ma faktycznie 93 tyś przebiegu - w co na początku nie chciało mi się wierzyć.
Mam zamiar zatrzymać go na dłużej. Ale żeby nie było za wesoło to padł mi czujnik prędkości obrotowej wału przedniego więc nie ma ESP i przedniego napędu bo awaryjnie idzie tam tylko 15% . Trzeba wymienić .