Mam problem z moim musiołkiem(1999, 3.2), którego uratowałem od stania i gnicia

Dotargałem dziada na lawecie, brak przeglądu i oc.... Mniejsza z tym
Auto stało podobno 3 lata, sprawdziłem stan przewodów, czy któryś nie pękł/nie przerwał - zrobiłem ogólne oględziny i nadszedł czas pierwszego startu!
Auto zagadało szybko, bez jakiegokolwiek problemu - silnik raczej chodzi na wszystkie gary, nie rzuca, nie szarpie, można postawić monete.
Ale problem wyszedł szybciej niż myśałem, auto podniosło obroty na 2600 RPM(bieg jałowy) i tak już zostało, lekko podnosił i opuszczał..
Strasznie dużo jak na bieg jałowy

Auto z Manuelem, odcina gaz przy 4k rpm, normalny dźwięk "odcinki" dla benzyny
Pierwsza myśl - wyjąc przepustnice, sprawdzić elektrykę i wyczyścić na błysk - bez efektu, obroty dalej za wysokie(2600, jałowy)
Następne odpiąłem przepustnice - dalej wysokie obroty, ale już stabilne...
W momencie kiedy podpinam przepływomierz auto odpala, obroty spadają i gaśnie

Ale nie zawsze sie tak dzieje... Czasami tez wali obroty ponad 2.5k rpm i tak może chodzić bez przerwy, nic sie nie zmienia... Nawet jak sie nagrzeje.
Auto ma starą benzynę, kopci(chociaż teraz poniżej 10 stopni, pewno para), ale jak nagrzeje - kopcenie ustaje.
Co może być jeszcze powodem tak wysokich obrotów na biegu jałowym? Jest niemiłosiernie głośne przy 2600 rpm
