Do dziś odpalam tak.
Przekręcam kluczyk, czekam, aż zniknie kontrolka świec żarowych, czekam około 1 min, aż usłyszę takie "pyk" (

Dziś potrzebowałem szybko przeparkować auto, przekręciłem kluczyk, kontrolka świec żarowych zniknęła i spróbowałem go odpalić, kręcił rozrusznikiem ale nic, kręcił, ale nie chciał odpalić...
Druga próba to samo = odczekałem aż kontrolka świec zgaśnie i odpaliłem - kręcił i kręcił i odpalił, ale chodził jakoś "twardo".
Czy którykolwiek z Was miał podobny problem?
zaraz powiecie, że wymieniłem na złe świece - a na poprzednich (też nie pamiętam firmy niestety) robił dokładnie to samo, świece wymienione, przekaźnik wymieniony, problem nie zniknął...
Jak poczekam do tego, aż pyknie sobie przekaźnik auto odpala bez problemu, ale jak chcę by odpalił po zgaszeniu kontrolki świec żarowych to jest problem, co prawda auto odpala, ale mam wrażenie, że to jest odpalenie na siłę i że się świece nie podgrzały...